[u][i][b]ALE JAJA[/b][/i][/u] |
Kacper
nowy
|
Dzień kobiet, a tu jeden z podwładnych przynosi swojemu kierownikowi (mężczyźnie) kwiaty. Na to kierownik zdumiony:
Co pan, przecież to Dzień Kobiet. - No wiem ale pomyślałem ze przyniosę panu, bo z pana taka kurde. Morze Północne, lodowaty wicher hula jak cholera. Na pokładzie statku stoi dwóch marynarzy. - W taką pogodę z gołą głową? Gdzie masz swoje nauszniki? - pyta jeden. - Od czasu nieszczęśliwego wypadku już ich nie noszę. - Jakiego nieszczęśliwego wypadku?? - Kumpel zapraszał na wódkę, a ja nie słyszałem... [/u][/i] |
||||||||||||||
Post został pochwalony 0 razy |
Kacper
nowy
|
KUBUS PUCHATEK JJJEEEEEEEEEEEEEEEEEEEEE
Część Dziewiąta - Merry X-Mas Był piękny grudniowy dzień, słonko prześwitywało przez chmurki, z których prószyły małe płatki śniegu. Na falach Radia Maryja, będącego teraz własnością spółki xiądz Jankowski-Wojciech Cejrowski słychać było: Ścieżka sprawiedliwości wiedzie przez nieprawości samolubnych i tyranię złych ludzi. Błogosławiony ten, co w imię miłosierdzia i dobrej woli prowadzi słabych doliną ciemności. Bo on jest stróżem brata twego i znalazcą zagubionych dzieci. I dokonam na tobie srogiej pomsty w zapalczywym gniewie i na tych, którzy chcą zatruć i zniszczyć moich braci. I poznasz, że ja jestem Pan, kiedy wywrę na tobie swoją pomstę.... Króliczek, Puchatek, Kłapouch i Prosiaczek będąc w stanie z lekka wczorajszym obmyślali plan wigilijny, wytężając przy tym resztki szarych komórek, które pozostały im po wczorajszej bibie u Krzysia, którego jednak - na niej nie było. - kurde, panowie - entuzjastycznie zabrał głos Puchatek - są święta, a my nie mamy nawet jebanego drzewka. - Zgadzam się z tobą - odrzekł Królik. - Co my teraz zrobimy, jeśli nie będziemy mieli choinki, to ten stary, gruby pajac w czerwonym wdzianku nie przyniesie nam prezentów - ze zdenerwowaniem na ustach powiedział Prosiaczek biorąc do ryjka kartonik LSD. - Chłopaki ten towar jest chyba zjebany, nie czuję efektu - powiedział, po czym wszedł na dach i skoczył machając energicznie łapkami, po czym z hukiem przyjebał o ziemię. - Nie towar jest zjebany tylko Prosiaczek, który od wczoraj po wypiciu trzech HERAKLESÓW stracił łączność z Ziemią - zasugerował Kłapołuchy. - Teraz chyba ją odzyskał - odparł Puchatek, po czym wszyscy wybuchli śmiechem. Nagle drzwi otworzyły się z wielkim hukiem i Tygrysek wpadł do domku z dwoma zgrzewkami win. - Co za pieprzona pogoda, czy my mieszkamy na jakimś p****e biegunie?! Jest taki ziąb, że sobie jaja odmroziłem. Puchatek szybko chwycił za jedną z butelek nalewki. - Co kurde jest, wińsko zlodowaciało, przecież to nie jest nasz HERAKLES! - Jasne, że nie. To wino jest jeszcze tańsze i nie trąci tak siarą, a nazywa się Napój Boguff - odparł z dumą Tygrysek. - Gdzie to kupiłeś? - spytał z ciekawością Puchatek. - W tej nowej rozlewni win, tu za lasem, jak ona się nazywa, a już wiem H2SO4. Kłapołuch od dłuższego czasu siedział w kącie i rozmrażał pod swoją dupą butelkę wiśniówki. - Ty skurwielu chciałeś obalić samemu butelkę siarkofruta! - wrzasnął Królik i zaczął wyrywać butelkę spod tyłka Kłapouchego. - ENAF!!! - wykrzyknął z angielsko-polsko-wiejskim akcentem Puchatek - puścimy butelkę w obieg i każdy się napije. - Nie kurde, nie tak miało być, wszystkie nalewki zostają na jutrzejszą Wigilię - powiedział Prosiaczek, który właśnie wszedł do domu. - Bekon ma rację - poparł go Tygrysek - a teraz musimy skombinować sobie jakieś drzewko. - Nie daleko jest tartak, to nasz cel - powiedział Kłapołuchy piłując swojego obrzyna. - Oki, ja i Kłapołuchy zajmiemy się iglakiem, a wy skompilujcie jakieś ozdupk, powiedział Puchatek dumny z roli przywódcy. Po niedługim czasie dwóch śmiałków znalazło się pod bramą tartaku. - Osłaniaj mnie, szepnął do Puchatka Kłapołuchy przecinając ogrodzenie. - OŁ-SZIET-MADA-FAKA - zawieśniaczył Puchatek widząc zbliżającego się do niego strażnika. - Giń skurwielu - krzyknął Kłapołuchy wyłaniając się zza drzewa z dwururą w łapach, z której przymierzył tak celnie, że głowa ciecia znalazła się na dachu oddalonego o sto metrów budynku. Rozległ się alarm. - Spieprzamy! - Wrzasnął Kubuś. - Poczekaj, a drzewko? - Dobra idziemy do magazynu. Znaleźli tam TIRa wypełnionego choinkami, do którego natychmiast wsiedli. - Trzymaj się - powiedział ze spokojem Kłapołuchy. - DOOM! - jedziem na sukinsynów aaaaa... jesteśmy rzeźnikami... krwiii niewinnych - ryknął Puchatek. Po chwili ludzkie szczątki walały się po całym terenie. - Dobra zrywamy się stąd - powiedział niewzruszony Kłapołuchy. Tymczasem rozpoczęła się właśnie akcja zajebania bombek z tutejszej fabryki. O dziwo brygada weszła do środka bez problemów, no może poza jednym, gdyż Prosiaczek nie wrócił jeszcze z podróży. - Chłopaki oni tu są DEJ-AR-HIR, wrzasnął spanikowany. Lecz nagle soczysty, uspakajający kopniak wylądował na jego twarzy, a but Tygryska powoli osunął się z jego czoła. - Zamknij się, nie przyszliśmy tu na grzyby, popij siarkofrutem to ci przejdzie. - Panowie przyszliśmy tu z misją, bierzcie bombki i spieprzamy - krzyknął Królik. Pod wieczór cała brygada stała już pod domem Krzysia do którego zaprosili się na Wigilię. Ubrali choinkę po czym przez dłuższy czas się jej przyglądali. - Ja p****eę... - wrzasnął Kłapołuchy. - Kogo? - spytał z zaciekawieniem Krzyś. - A co chciałbyś żeby ciebie, mały pedałku? - wtrącił się do konwersacji Królik. - No. - Ja p****eę - kończył swą myśl Kłapołuch - przecież ta choinka nie ma gałęzi. - Od razu wiedziałem, że coś jest nie tak - odparł z dumą Puchatek. - Szczegóły są nieistotne - powiedział Tygrysek, który zabierał się właśnie do otworzenia pierwszej butelki wińska. - Chłopcy, może Sylwestra też spędzicie u mnie? - Nie, na Sylwka idziemy na mordobicie do remizy - odparł Tygrysek. - Ta, będzie koncert BOYS-ów! - wykrzyknął radośnie Królik. - Rozbijemy gejów - wtrącił Kłapołuchy. Impreza rozkręcała się w najlepsze, gdy nagle... - Kłapołuchy, ty ośle, oddawaj, to ostatnia butelka - krzyknął niezadowolony Prosiaczek - panowie on chce sam opróżnić ostatnią butelkę Napoju Boguff. - Oddawaj mi tą... - nie dokończył Puchatek, gdyż rozzłoszczony Kłapołuch p****eął ze swojej dwurury w jego stronę, ale na szczęście noga mu się podwinęła i nie trafił tylko wyjebał o ziemię i złamał sobie rękę - ...okej zatrzymaj ją sobie, wcale nie jest mi potrzebna - zaczął wycofywać się Puchatek. - AAAA!!! - krzyczy ile sił w płucach Kłapołuch. - Zamknij ryj, ty jebany debilu i zobacz co zrobiłeś, choinka się pali - wrzasnął Tygrysek, ponieważ kula trafiła w świeczkę, od której zajarzyło się całe drzewko. - Choinka się nie pali, tylko świeci - odparł ze spokojem Puchatek. - No to się przyjrzyj, bo teraz firanki się świecą - ryknął Tygrysek. - Brygada, wypierdalamy stąd, bo zaraz się usmażymy! - wrzasnął Puchatek. - Trzeba pomóc Kłapouchemu - wtrącił Prosiaczek. - A glupek z nim, ratuj jak najwięcej bimbru i borygo, i nie zapomnij o ostatniej butelce Napoju Boguff - darł się Puchatek. Cała brygada cudem uratowała swoje tyłki z płonącego domu, a Krzyś wyciągnął nawet Kłapouchego. - Szybko policzcie butelki, czy żadnej nie brakuje?! - z niecierpliwością pytał się Puchatek. - O kurde! Brakuje jednej butelki bimbru, pewnie poszła z dymem - zasmucił się Tygrysek. - Uczcijmy jej pamięć minutą ciszy - zaproponował Prosiaczek W tym czasie Krzyś zajął się ręką Kłapouchego. - Te, pedałku, gdzie się nauczyłeś bandażować ludzi? - z niepewnością w głosie spytał Kłapołuch. - Mama, zanim ją tak strasznie potraktowaliście, zapisała mnie na kurs sanitariuszy do okręgowych harcerzy - odpowiedział Krzyś. - Do tych leśnych gejów w tych zajebistych skarpetkach? - zapytał Puchatek - To całkiem w twoim stylu. - Panowie przestańcie p****eć, jest dopiero północ a my nie mamy kwatery - zabrał głos Prosiaczek. - Jak to nie mamy, idziemy do Sowy, on spędza wigilię razem z bezdomnymi dziećmi z Domu Opieki Społecznej - powiedział Tygrysek. Po chwili byli już pod drzwiami jego domu. - Je tam kto? - krzyknął Królik - Już idę, muszę się ubrać - odezwał się głos. Drzwi się otworzyły. - Witaj Krzysiu, zawsze jesteś u mnie mile widziany - powiedział Sowa - oni też tu są, dobra wejdźcie. - Panowie wchodzimy - krzyknął Tygrysek. - Dzieci idźcie do pokoju zaraz do was wrócę - powiedział Sowa - a wy rozgośćcie się. Wigilia się udała, gdyż wszyscy odzyskali przytomność dopiero 31 grudnia, włącznie z Krzysiem, który opił się oparami wińska. |
||||||||||||||
Post został pochwalony 0 razy |
199203
nowy
|
co to ma byc kurde?? !!!!!!!!!!!!!!!!!!
co to za guwno beznadzieja i nul , dawaj babe i masz warn ! |
||||||||||||||
Post został pochwalony 0 razy |
[u][i][b]ALE JAJA[/b][/i][/u] |
|
||
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001-2004 phpBB Group
phpBB Style created by phpBBStyles.com and distributed by Styles Database.
Powered by phpBB © 2001-2004 phpBB Group
phpBB Style created by phpBBStyles.com and distributed by Styles Database.